Fantazjada
Zgłoś się
Spętanie Magii

20 lat temu…

Wielkie, żelazne wrota Wieży Czarnoksiężnika zatrzasnęły się z hukiem. Chwilę później na jej szczycie zapłonął magiczny, zielony ogień - niechybny znak, że Ammafir Czarnoksiężnik przebywa wewnątrz i przygotowuje jakiś rytuał. Nieumarli strażnicy rozstawieni na murach i blankach budowli wznowili swój powolny, monotonny marsz, wpatrując się tępo w przestrzeń pokrytymi bielmem, niewidzącymi oczyma. Nad stolicą Grishny zapadała noc.

18 lat temu…

Gustaw von Frohenlose skłonił się głęboko przed odzianym w czarną, aksamitną szatę z gronostajowym kołnierzem Rektorem Cesarskiej Hammersztyńskiej Akademii Magicznej i przyjął z jego rąk przepasany czerwonym sznurem i opieczętowany lakową pieczęcią pergamin. 

  • Niniejszym nadaję panu tytuł doktora magii. Od dziś może pan zatem praktykować i badać sztuki magiczne na całym terenie Cesarstwa i wszędzie tam, gdzie sięga jego władza, nie łamiąc przy tym praw - cesarskich ani boskich. W imię Ammana i Cesarza, idź w pokoju!

Tradycyjna formuła wygłoszona przez rektora miała tego roku zabrzmieć w wielkiej auli Uniwersytetu jeszcze trzy razy - tylu bowiem absolwentów ukończyło w tym roku niezwykle trudne, wieloletnie studia na Wydziale Magii. Przed nimi wszystkimi otwierała się teraz świetlana przyszłość.

16 lat temu…

“Czuję to wyraźnie, moi bracia i siostry. Coś wisi w powietrzu. Danu przemawia do mnie, bez słów, wizjami i obrazami, a wszystkie one są niepokojące i złowieszcze, Widzę w nich, jak sprzed moich oczu znikają kolory, z moich uszu umyka muzyka, jak mój nos przestaje czuć zapachy, język smaki a palce tracą zdolność czucia dotykiem. Widzę jak świat się zmienia, jakby ktoś wysysał całą  jego esencję. Świat się zmienia i nikt z nas nie może na to nic poradzić. Już niebawem ujrzycie to wszyscy, a wtedy zadrżycie w przerażeniu”.
przepowiednia Hamisha Białowłosego, kapłana z klanu McCameron

15 lat temu…

Niebo nad Wieżą Czarnoksiężnika przecinały błyskawice, a zielony płomień na jej szczycie zmienił kolor na intensywnie fioletowy. Kłębiące się nad budowla czarne chmury układały się w kształt wielkiego, obracającego się coraz szybciej i szybciej wiru, ogromnego leja, którego wielki kielich sięgał rozgwieżdżonego nieba a szeroka zaledwie na niecały metr podstawa tańczyła tuż nad wieńczącym wieżę płomieniem. Wycie wichru byłoby wręcz boleśnie głośne dla uszu zwykłego człowieka a niesione jego  bezlitosnymi porywami ziarna pustynnego piachu i drobne kamyki mogłyby zdzierać skórę z ludzkiej twarzy. Ale nieumarli strażnicy wieży nie zważając na to kontynuowali swój bezustanny marsz po jej blankach i murach. Kończyłą się trzecia doba szalejącej nad Grishną magicznej nawałnicy. Od trzech dni magia powoli znikała ze świata.

14 lat temu…

“ (...) Wydaje się, Wasza Wielebność, że wszelka magia, z wyjątkiem tej, której źródłem są wiara i modlitwy, zniknęła ze świata. Zmienia to mocno układ sił na kontynencie - wszystkie kraje, w których magowie stanowili ważny komponent sił zbrojnych, gwałtownie starają się przeformować swe armie i znaleźć na gwałt jakiś rodzaj zastępstwa za bezsilnych dziś magów. Co więcej, mnożą się, nawet na naszej ziemi, przypadki zabójstw magów, czy też może raczej - ex-magów. Trzeba przyznać, że wielu z nich, ufnych w moc swych czarów, nazbyt obrosło w piórka i narobiło sobie w przeszłości mnóstwo wrogów, którzy teraz korzystają z okazji do zemsty.
Wydawałoby się, że może to być świetna okazja by nasze armie, wspomagane przez kapłanów i zorganizowane oddziały mortyfikatorów, dokonały aneksji ziem, które od dawna się nam należą, ale radziłbym Waszej Wielebności za wszelką cenę odwodzić Jego Wysokość od takich planów z jednego, choć niezwykle zasadniczego powodu. Otóż nasi wywiadowcy donoszą, że nekromantyczna magia Czarnoksiężnika Ammafira nie tylko nie zniknęła ze świata, ale wręcz ulegc mogła wzmocnieniu. Co więcej, krążą plotki, że to właśnie jakiś straszliwy rytuał Czarnoksiężnika spowodował wymazanie magii z naszego świata i że tylko on czeka, aby kraje kontynentu wzięły się za łby - w wtedy jego Nieumarłe Legiony ruszą na zachód, by podbić wszystkie osłabione wojnami państwa. (...)”
fragment raportu Inkwizytora Rafała Wojaczka  

12 lat temu…

Gustaw von Frohenlose skłonił się głęboko przed przechodzącym obok niego grubym kupcem i chwycił go za skraj bogatego, skrojonego według najnowszej mody aksamitnego kaftana.

  • Wspomószszcie, łaa-łaasskawy paanie, groszszszem choćby naj-najlichszym, biedaka, któ-któremu los po-podły wszystko co cenne oooodebrał - wybełkotał, starając się nie patrzeć w oczy stojącemu przed nim człowiekowi i nie zionąć w jego stronę odorem przetrawionego, podłego alkoholu.  
  • Łapy precz, żebraku, bo mi nowy kaftan uświnisz! Poszedł stąd, bo straż miejską wezwę! Że też takich tu w ogóle wpuszczają! A taka to kiedyś była porządna dzielnica…  

Zdzielony w potylicę srebrną gałką modnej laski z czarnego drzewa Frohenlose osłonił w obronnym ruchu głowę ramionami i skulił się w embrionalnej pozycji pod murem bogatej kamienicy, w której jeszcze kilka lat temu wynajmował wspaniałe, pięciopokojowe mieszkanie. Okradziony ze swej magii, rzucony w otchłań rozpaczy i alkoholizmu, pozbawiony nadziei i perspektyw na przyszłość strzęp człowieka, który jeszcze nie tak dawno był jednym z najbardziej obiecujących magów Imperium, zanosił się pijackim łkaniem na idealnie ułożonym ulicznym bruku Kaiserburga.

10 lat temu…

  • Każde z was, moje wierne Charty, ma w ręku talię kart - głos Inspektora Gavernissa, Najwyższego Ogara Czarnoksiężnika, rozbrzmiewał głośnym echem w największej sali budynku Biura Informacji. - Ale macie też w rękach znacznie więcej. Nawet wy, niewrażliwi na magię i niewyszkoleni w jej użyciu, czujecie pulsującą w waszych dłoniach moc. Te karty, które otrzymałem wczoraj z rąk emisariuszy samego Wielkiego Czarnoksiężnika Ammafira, to zaklęta w papier i rysunek magia tego świata. Magia, którą nasz Pan wyssał do ostatniej kropli, spętał i uwięził w tych przedmiotach. Tylko posiadacze którejś z tych kart będą mogli używać czarów - i to tylko tych, które są uwięzione w konkretnych kartach. Waszym zadaniem, moje wierne Charty, jest dotrzeć do najdalszych zakątków świata i rozrzucić te karty w miejscach, do których niełatwo będzie dotrzeć. I to rozrzucić pojedynczo, tak, by nawet najlepiej wyszkolonemu w hammersztyńskich uniwersytetach magowi nie było łatwo je odnaleźć i do nich dotrzeć. Wyruszycie o zmierzchu, każdy w innym, wyznaczonym przez Biuro Informacji kierunku. Idźcie, moje Charty, i ukryjcie dobrze magię tego świata, gdyż nie może ona dłużej pozostawać w cieniu Wieży. I nie zapominajcie - Czarnoksiężnik na was patrzy!

7 lat temu…

“Ruszycie zatem, wszyscy rycerze Temezerusa, by odnaleźć i zgromadzić to, co zdaje się być czarodziejską mocą naszego świata, zaklętą to, co zwie się dziś Kartami Magii. Każdą z nich, którą uda się wam odnaleźć i zdobyć, przywieziecie do Twierdzy, bowiem tak mówi wizja, zesłana nam przez samego Temezerusa. Jeżeli znajdziecie jakieś w dziczy, po prostu je zabierajcie, jeżeli znajdziecie je w czyichś rękach - proście o nie, kupujcie je, a nawet wykradajcie. Niegodziwym możecie odbierać je siłą, jednak ludzi prawych nie wolno wam krzywdzić, nawet, by zdobyć Karty Magii. I pamiętajcie - każda z nich jest wielką bronią przeciw sługom Zachagana!
Idźcie w imię Temezerusa!”
Ulotka rozwieszana na murach Twierdzy Temezerusa

5 lat temu…

Gustaw von Frohenlose skłonił się głęboko, by sięgnąć po wciśnięty w skalną szczelinę kartonik. Serce biło mu jak szalone, a ręce drżały jak w alkoholowym delirium, jednym z tych, które nadal doskonale pamiętał, mimo że od ponad trzech lat nie miał w ustach nawet kropli alkoholu. Z tej odległości czuł już wyraźnie drzemiąca w karcie moc. Moc, której niemal już nie poznawał, moc, która wołała go, wzywała jak dawno nie widziana kochanka, obiecująca rozkosze  których nigdy nie mógł mu dać alkohol czy narkotyki. Gdy w  końcu jego palce dotknęły gładkiej powierzchni poczuł się niemal tak, jakby w jego dłoń uderzył piorun. Powoli odwrócił kartę, by spojrzeć na jej awers.
Dziesiątka trefl. W jego umyśle powoli formowała się świadomość czaru. Już po chwili wiedział, że potrafi na chwilę unieruchomić a nawet trwale spetryfikować dowolną istotę. Wiedział też, że karta, na którą spogląda, będzie od tej chwili najcenniejszą rzeczą, jaką posiada. Czuł bowiem, że jeżeli ja straci, utraci też ponownie swą magię. A tego Gustaw von Frohenlose, czarodziej, którego magię właśnie wskrzeszono, z pewnością by nie przeżył. 

Dzień dzisiejszy…

Po świecie krąży obecnie już ponad 700 Kart Magii, choć podobno nikt nie odnalazł jeszcze żadnej wyższej niż dziesiątka (plotki mówią, że Temezeryci przechowują w swej Twierdzy  Twierdzy dwie pełne talie, ale jak dotychczas nikt nie potrafił potwierdzić tej wiadomości). Podobno żadnemu ze znanych magów nie udało się także zgromadzić więcej niż czterech Kart, a większość z dysponujących dziś magią posiada zaledwie jedną z nich. Siedem kart znajduje się w pilnie strzeżonym skarbcu Centralnego Imperialnego Uniwersytetu Ludowego - są one wykorzystywane w czasie zajęć na reaktywowanym trzy lata temu Wydziale Magii. Bo nie wystarczy zdobyć Kartę, by potrafić z niej korzystać - trzeba być wyszkolonym magiem (lub przynajmniej magiem-samoukiem) by w ogóle wyczuć, a tym bardziej uwolnić moc Karty Magii.