Zgłoś się
Rozkwit dawnej wiary

Fragmenty raportu Inkwizytora Grzegorza Brauna dla Wielkiego Inkwizytora Franciszka Moraczewskiego

(...) Nie jesteśmy pewni, czy początkiem masowej apostazji i zwrócenia się wielu ammanitów w stronę fałszywych bogów było, jak chcą niektórzy, jednoczenie Siedmiogrodów przez Vistana Srebrną Włócznię czy też chwila, kiedy z naszego świata zniknęła wszelka, jak się wydaje, poza boską, magia. Są wręcz tacy, którzy twierdzą, że początków tego zjawiska należy szukać już w 493 roku, po klęsce wyprawy wojsk Wiernych na państwo Ammafira Czarnoksiężnika. Kiedy to świat zaczęły obiegać plotki o potędze wojsk Grishny, a ludzie popadli w czarną rozpacz i defetyzm, który kazał im zwątpić, czy Amman potrafi ochronić ich przed potęgą Nieumarłych Legionów.   

(...) Faktem jest, że w Księstwie Wzgórza już od dwu dziesięcioleci notuje się powolny lecz stały odpływ wiernych ze świątyń signuryckich - i to nie tylko w żyjących we wzgórzańskiej dziczy klanowych społecznościach tamtejszych highlanderów (co nie byłoby niczym dziwnym i niespotykanym), ale również w tamtejszych twierdzach i osadach, a nawet w samej stolicy. Szacujemy, że populacja wiernych signurytów (którzy mimo, że błądzą w swym heretyckim rycie, są jednak wyznawcami Ammana, choć zagubionymi) zmniejszyła się w ciągu ostatnich dwu dekad o niemal 30%. O tyleż właśnie wzrosła w analogicznym czasie liczba wyznawców Danu i jej potomstwa, a udział w odprawianych na leśnych polanach rytuałami stał się wręcz modny w ostatnich czasach pośród lokalnej społeczności Twierdzy Ammana (zwłaszcza w klasach wyższych).

Zdziwienie i niepokój budzić może również fakt coraz większych wpływów Porządku Grishna na terenie Księstwa i rozprzestrzeniania się, szczególnie na terenach przygranicznych, kultu Wielkiego Czarnoksiężnika i związanego z nim przyzwolenia na praktyki nekromantyczne.   

(...) Najbliższym doradcą Vistana Srebrnej Włóczni, Wojewody Protektora Siedmiogrodów, jest niejaki Mojmir, Arcydruid, wyznawca Vortha i Dumiel. W jego państwie nie prześladuje się co prawda otwarcie ammanitów, ale nieformalny nacisk na naszych braci w wierze wydaje się tam być coraz większy. Lokalne władze i społeczności nie tylko nie zezwalaja na wznoszenie nowych świątyń i kaplic Ammana, ale również mocno zniechęcają na przykład do mieszanych małżeństw między ammanitami a wyznawcami Dawnej Wiary. Mnożą się przypadki kiedy konwertyci przechodzący na Prawdziwą Wiarę (a są oni niestety niezwykle nieliczni) są poddawani ostracyzmowi przez krewnych czy wręcz wydziedziczani przez rodziny. (...) zaś liczba aktywnych wyznawców Ammana w Siedmiogrodach zmalała, według badań mojego zespołu i rejestrów świątynnych, w ciągu ostatnich dziesięciu lat o niemal 70%.

(...) również w naszym własnym kraju. I nie mówię tu tylko o druidycznych sabatach odbywających się coraz częściej w antalijskich lasach, nie tylko na głębokiej prowincji ale i w pobliżu wielkich miast. Te na szczęście, mimo że coraz częściej zwoływane, są skutecznie tropione przez Inkwizycję (większość obywateli jest nadal prawowierna i regularnie składa w świątyniach raporty o sąsiadach - apostatach) i wypalane w ogniu przez naszych mortyfikatorów.
Jednak dostrzegam inne, niezwykle niebezpieczne źródło herezji i apostazji w naszym państwie (choć nie na naszej świętej ziemi) - a jest nim ropiejący wrzód nazwany jakby na pośmiewisko i kpinę z naszej stolicy  Nowym Racławiem. (...) Właśnie tam, na obrzeżach Wielkiej Pustyni, na ziemi, którą uznajemy jednak za nieodłączną część Antalii, obok świątyń Ammana wznosi się nie tylko egzotyczne, strzeliste minarety Jedynego, ale również bluźniercze chramy Dumiel i Vortha, kaplice Danu a nawet posągi bogów Ragovaru i święte miejsca Kultu Smoka. A Korona, oślepiona blaskiem płynącego z Nowego Racławia  strumienia złota, przymyka na to oczy i nie zezwala Inkwizycji na wypalenie rozpalonym żelazem  tych bluźnierczych wrzodów na zdrowym ciele antalijskiego ludu.